poniedziałek, 20 lutego 2012

dwa . ♥

najpierw informacja! Wiecie, że istnieje oficjalny  blog #PolishBeliebers?! Do 1 marca musimy mieć 100K wyświetleń! Go BELIEBERS! http://officialpolishbeliebers.blogspot.com/

  "Drodzy pasażerowie" - rozległ się głos z samolotowych głośników - "Właśnie krążymy nad lotniskiem Orly w Paryżu, proszę zapiąć pasy. Za najwięcej 20 minut będziemy przygotowywać się do lądowania. Dziękuję za uwagę"
 Jenny przez spała tylko przez niecałą godzinę. Blair natomiast przeciwnie. Oparta o swoją przyjaciółkę, spała w najlepsze. Jenny lekko szturchnęła leżącą na niej koleżankę, budząc ją przy tym.
- Co jest? - Powiedziała lekko zaspana Blair
- Za 20 minut mamy lądować. Przygotuj się.
- ty taka zawsze zwarta i przygotowana. Chill.
- Mhm, ja mam zamiar odespać trochę w tym hotelu. Nic nie spałam.
- Ahahhah - zaśmiała się Blair
- Co jest takiego śmiesznego -.-?
- Nie dostałaś planu? Do hotelu jedziemy dopiero po 18 czasu w Paryżu, bo wtedy się kończy doba hotelowa...
- CO?! Ja pitole, co za durnie... Chyba tylko we Francji dobra kończy się o 18... Jak ja przeżyje...
- Ej no, Jenny dasz radę!
- Mam nadzieję.
 Świetnie. 24 godziny bez snu, +20 stopni C w Paryżu. Hmmm, po jakim czasie zemdleję? - Napisała na twitterze. Potem weszła na profil Justina. Każdy chyba w szkole wiedział że jest zapaloną Belieberką. Przeglądała jego ostatnie tweety. Zatrzymała się an jednym i zastanowiła się co może oznaczać:


- O KURNA! - Jenny gwałtownie wstała
- Jenny, wyrażaj się jak na młodą damę przystało. - Powiedział jeden z opiekunów wycieczki.
 Dziewczyna spojrzała się na niego krzywo, i trochę z niedowierzaniem, że w XXI wieku, ktoś jeszcze się tak wyraża do licealistów. 
- Blaaaaair! Justin jest przecież teraz we Francjiiiiii. 
- No i co z tego? - Zapytała retorycznie dziewczyna.
- Gówno. Nie możesz chociaż raz się cieszyć razem ze mną? Dzięki...

**********

- Wszyscy który są po odprawie, kierujcie się po bagaże! - Krzyczała pani Magnet, nauczycielka francuskiego 
- Po co ona się drze - powiedziała Jenny
- A co jesteś taka nerwowa? - zapytała jej najlepsza przyjaciółka
- Spałam pół godziny, jestem wykończona 
- Alee... przecież, nie lecieliśmy długo.
- Ale ja jestem zmęczona i daj mi spokój - stanowczo oznajmiła Jenny
  Pani Magnet, po odebraniu wszystkich bagaży, ustawiła maturzystów do pionu, dała im plan na dzisiejszy dzień. Jenny Odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła, że mają 6 godzin, na odespanie. Niby w LA była teraz 17, ale dziewczyna zawsze źle znosiła podróże. Kiedy nauczycielka kazała im iść, Jenny wyszła na przód. Jako pierwsza doszła do drzwi. Otworzyły się one przed nią, poczuła przyjemny chłód który dawała jej klimatyzacja. Ostatni korytarz. Patrz szklane drzwi można było zobaczyć 2 piętrowy autokar. 
- Gdzie się tak spieszysz? - krzyknęła Blair, niestety nie usłyszała odpowiedzi. Podbiegła bliżej. - Hej, Jenny, nie przejmuj się Mike'm. On na ciebie nie zasługuje. 
  Jenny odwróciła głowę tak, że jej lekko kręcone blond włosy, musnęły twarz Blair. 
- Kochana jesteś, ale wątpię, żeby to mi polepszyło humor. 
- Nie peniaj. Jesteś Jenny? Tak, ale jakoś nie widze w tobie tego feminizmu, co zwykle. No pokaż siebie taką jaka jesteś. Jenny, proszę.
  Dziewczyny zatrzymały się przed autokarem, a kiedy kierowca wyszedł podały mu walizki pod nogi i weszły do środka.
- Ale ja tego po prostu nie rozumiem, czemu on tak zrobił. To wszystko nie ma sensu, moje życie też.
- Ej, Ej, Ej. Wcale nie. Never Say Never tak? Jesteś Belieber? 
- No tak.
- No to pomyśl, czy Biebs chciał by cię teraz taką widzieć? Nie. Więc uśmiechnij się :)
 **********************************************************************************